MOCNE POSTANOWIENIE MAM
żeby dalej pisać.
Postanowiłam zacząć tu zupełnie nowe "życie" w cyberprzestrzeni.
Póki co próbuję wciąż "rozprawić się" z moim bloxowym życiem.
Naprawdopodobniej przerzucę całość na osobnego bloga na blogspocie. Tymczasem mozolnie kopiuję w najbardziej ordynarny sposób swoje wpisy, zdjęcia oraz także komentarze do worda. Kajka podrzuciła pomysł, aby wydrukować co lepsze kawałki w formie foto książki i chyba tak zrobię głównie z myślą o Zosi, by w przyszłości mogła sobie poczytać coś o naszym życiu....
Tymczasem życie nie przyjmuje do wiadomości, że skończyła się jakaś epoka i pędzi..
Matka w sensie ja, sprawiłam sobie dodatkowe wrażenia pomysłem, by się douczyć. Pilnie więc studiuję w nadziei, że mi się do czegoś przyda tytuł (i ile zdam egzamin jesienią) Fremdsprachenkorespondent.
Mąż również na progu zmian.... rzecz jasna na leppsze mam nadzieję.
Czworo dzieci dba o to by nie narzekać na brak nudy.
Julek coraz badziej pokazuje się, że jest sztadnarowym przykładem dyslektyka.
Autstczny Olek ma przed sobą terapię Tomatisa a ja mam nadzieję, że pomoże mu to choć trochę w ogarnięciu swoich emocji i okiełznaniu nadpobdliwości.(sama jeszcze nie wiem czy wierzę w sens tej terapii, ale muszę spróbować)
Zofia pyskata, szkolnie zupełnie bezproblemowa, samoobsługowa (uffff choć jedna).
A Miś żeby chociaż raczył się troszkę pouczyć... póki co zmarnowany lenistwem i brakiem jakichkolwiek ambicji i poczucia szkolnego obowiązku potencjał....
to tyle. Obiecuję się jakoś ogarnąć i ogarnąć sobie blogspot na swoje potrzeby, a tymczasem korzystam z linków u Kasiu i Iksińskiej.... i jakoś tą zawieruchę spróbuję przetrwać.
Postanowiłam zacząć tu zupełnie nowe "życie" w cyberprzestrzeni.
Póki co próbuję wciąż "rozprawić się" z moim bloxowym życiem.
Naprawdopodobniej przerzucę całość na osobnego bloga na blogspocie. Tymczasem mozolnie kopiuję w najbardziej ordynarny sposób swoje wpisy, zdjęcia oraz także komentarze do worda. Kajka podrzuciła pomysł, aby wydrukować co lepsze kawałki w formie foto książki i chyba tak zrobię głównie z myślą o Zosi, by w przyszłości mogła sobie poczytać coś o naszym życiu....
Tymczasem życie nie przyjmuje do wiadomości, że skończyła się jakaś epoka i pędzi..
Matka w sensie ja, sprawiłam sobie dodatkowe wrażenia pomysłem, by się douczyć. Pilnie więc studiuję w nadziei, że mi się do czegoś przyda tytuł (i ile zdam egzamin jesienią) Fremdsprachenkorespondent.
Mąż również na progu zmian.... rzecz jasna na leppsze mam nadzieję.
Czworo dzieci dba o to by nie narzekać na brak nudy.
Julek coraz badziej pokazuje się, że jest sztadnarowym przykładem dyslektyka.
Autstczny Olek ma przed sobą terapię Tomatisa a ja mam nadzieję, że pomoże mu to choć trochę w ogarnięciu swoich emocji i okiełznaniu nadpobdliwości.(sama jeszcze nie wiem czy wierzę w sens tej terapii, ale muszę spróbować)
Zofia pyskata, szkolnie zupełnie bezproblemowa, samoobsługowa (uffff choć jedna).
A Miś żeby chociaż raczył się troszkę pouczyć... póki co zmarnowany lenistwem i brakiem jakichkolwiek ambicji i poczucia szkolnego obowiązku potencjał....
to tyle. Obiecuję się jakoś ogarnąć i ogarnąć sobie blogspot na swoje potrzeby, a tymczasem korzystam z linków u Kasiu i Iksińskiej.... i jakoś tą zawieruchę spróbuję przetrwać.
no! nareszcie jesteś! bo już cię jakoś szturchać chciałam, żebyś przemówiła ;)
OdpowiedzUsuńPisz, Kochana, pisz! :) Pozdrawiam wpierająco! :)
OdpowiedzUsuńwspierająco miało być oczywiście :)
UsuńZaglądam i zaglądam i wreszcie coś napisane!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, veanka.
A tak łatwo dało się przenieść bloga na wordpressa, trwało dosłownie kilka minut (trochę dłużej później ustawienia, ale do przejścia :) ).. Owszem bez zdjęć i komentarzy, ale wszystkie teksty zachowane w całości. Choć asekuracyjnie i ja do Worda całość skopiowałam.. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuń