JUŻ GRUDZIEŃ

 Bach i kolejny miesiąc za pasem....

Grudzień jest zawsze lepszy od listopada, wiec PLUS.

w Listopadzie jest buro i ponuro. W listopadzie są też moje urodziny, a liczba świeczek na torcie jest coraz bardziej surrealistyczna i abstrakcyjna... 

jest więc grudzień lepszy od listopada.

W Listopadzie sporządzałam (w głowie rzecz jasna, bo o co mi kartka)  listę pracy przedświątecznych, tak by nie były uciążliwie zanadto. Narazie zrealiowałam jakieś 3 punkty. Dobre i to. 

Po koronowirusie wciąż  nie wrócił mi do normalności ani węch (widze plusy, gdy po domu chodzi trącający dojrzewaniem nastolatek i pies z obstrukcją), ani smak. Owszem czuję smak potraw, ale wciąz nie tak intensywnie, i nie za bardzo wiem, na co mam ochotę kulinarnie... tak jakbym może i coś chciała, ale nie wiem co.  Nie "rajcuje"mnie ani słodkie, ani słone, ani kwaśnie ani pikantne. Totalna pustka smakowa, jak przez szybę... dziwne to.

Dzieci radzą sobie jakoś ze zdalną nauką, z naciskiem na "jakoś". Ja z pracą zdalną radzę sobie podobnie jak dzieci z nauką... Jestem w pracy pół na pół, a że zastój, to chociaż nie muszę pracować w domu wieczorami. Internet momentami nie daje rady, gdy nasza czwórka odpali swoje teams`y i meet`y. Wtedy już na mojego zooma w zasadzie nie starcza... Musze pomyśleć o drugim ruterze...

Mąż dużo w drodze... myslę, że mógłby spokojnie konkurować z tirowcami, czy dostwcami mleka ;)

Ja wciąż czuję się być na progu czegoś.... nie wiem czego, ale mam poczucie, że stoję... nie, nie nad przepaścią, ani na rozstaju dróg... Nie czeka mnie żadna decyzja, żaden przełom... osiadłam w swojej rzeczywistości, okopałam się wręcz.

Czasem wkurzy mnie to co usłyszę w TV, owszem, ale nie czuję siły do walki. Poddałam to jako sprawę beznadziejną.... Gorzej jak nas wyprowadzą z UNII, wtedy  będę musiała sobie szukać nowej pracy... chociaż może raczej wyprowadzimy się do sąsiadów, chociaż dzieci wolałby Chorwację.... w sumie i mi także podoba się ta opcja....

tak czy inaczej, życie się toczy swoim rytmem, Czasem tylko wzrok gdzies ucieka w dal i tęskni, nie wiedząc nawet za czym.

całuski




Komentarze

  1. Prawie dwa miesiące po covidzie nadal nie wróciła mi pełnia węchu. W zasadzie niby już wszystko czuję, ale jakoś nie do końca. Pies, któremu podobno capi z pyska, ma nadal najbardziej wycałowaną mordę! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

DOTARŁO (?) (!)

12.01.2023

MAJ JUŻ...