MAM POTRZEBĘ...

 pierwszy raz od bardzo dawna nachodzi mnie potrzeba spisania tego co przychodzi mi do głowy. Czy to  będzie trwało dłużej nie wiem....

My (Polacy)  mamy wewnętrznego stresa, bo wiemy, że niewiele potrzeba by  wojna poszła do nas, a wtedy pierdutnie pół świata a my z nim. Niemcy na ten przykład nie mają takiego problemu, w większości chyba jednak z nieświadomości, czują się dość uspokojeni, wierząc, że do Berlina Ruscy przecież drugi raz nie wejdą... i gotują sobie wodę w czajniczku odpalając palnik gazowych prosto z rurociągu przyjaźni..   

Trudno, gdy słyszy się mrożące krew w żyłach opowieści o barbarzyńskich Rosjanach rodem z diabelskiej Armii Czerwonej, którzy zachowują się jak bezmózgie potwory na usługach Belzebuba #fckptn. Przeraża mnie, jak to możliwe, że taki naród,  z takim potencjałem jest tak zmanipulowany informacyjnie. Jak uciekającą ciężarną z pokrwawioną głową można przedstawić jako inscenizację aktorską... Myślę, ze to też przestroga dla nas. 

Choć sytuacja w Ukrainie nadal nie dotyczy nas bezpośrednio, to coraz częściej łapię się na takich pierdołach, o których wcześniej w ogóle nie myślałam. Na przykład jadę autem patrze na wskaźnik  paliwa jest około połowy. Co robię skręcam na najbliższą stację celem dotankowania, Wcześniej olewałam to, czekając na żółtą  lampkę i przyjemny komunikat po angielsku "skręć babo po paliwo, bo nie dojedziesz do roboty"

Albo zaczęłam porządkować wszystkie nieuporządkowane kwestie formalne w moim/naszym  życiu. Albo przestałam się przejmować, że mój straszy syn skończy 8 klasę na trójach i nie ma szans na extra szkołę, tylko na tą z dolnej części tabelki. Albo po skardze na Olka, odbiłam piłeczkę wychowawczyni, zamiast posypać głowę popiołem. Albo pomieszałam tygodnie i przegapiłam Popielec.

Mąż zbawia świat. Ja  zajęłam się naszym mikroświatem i czasem czuję, że robię za mało. Praca toczy się swoim hybrydowym tokiem i boję się, co będzie gdy przyjdzie nam spędzać codziennie 8 godzin za biurkiem. Owszem odpadnie pewnie wieczorne obrabianie dokumentów na następny dzień, ale nikomu przecież nie przeszkadza, że poranny raport był kończony o północy, a nie o 16.00.

Trochę siadło mi zdrowie. Nie wiem jak się za to zabrać. Od czego zacząć... Jakoś ogólnie czuję się jakbym żyła zanurzona w jakimś kiślu. 

pozdr.

    

 

Komentarze

  1. Cieszę się, że Cię naszło na pisanie. Myślę, że wiele z nas zweryfikowało podejście do życia, do codzienności. Ja też bardzo się boję i nie wierzę w te piękne deklaracje, że niby staną za nami murem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam Cię serdecznie Kika- Miło Cię widzieć w sieci. Ja mieszkam w Anglii I kompletna olewka Brytyjczyków na to co się dzieje w Europie doprowadza mnie do szewskiej pasji.po prostu za daleko aby ich to interesowało.....zwykli ludzi robią zbiórki odzieży itede a Borys grozi Putinowi placement 🤦🏻‍♀️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

DOTARŁO (?) (!)

12.01.2023

MAJ JUŻ...