DOTARŁO (?) (!)
mam nadzieję, że dotarło.. chodzi rzecz jasna o sama siebie.... Jestem po bardzo trudnej dla mnie rozmowie z własnym mężem. Zrobiłam wcześniej notatki do rozmowy, punkty do dyskusji, więc mimo kilku łez trudno zarzucić, że była emocjonalna i przesadzona przemowa. Mąż jakby lekko zastygnięty w otrzymanych ode mnie informacjach, które wcale nie były specjalnie odkrywcze, miał tydzień czasu na przemyślenie, tydzień, który miał i tak spędzić poza domem. I kurde... komunikat zwrotny po powrocie nie do końca jest taki jaki spodziwałam sie otrzymać. Z jednej strony dowodzi to, że spojrzenie kobiece i męskie jest często diametralnie rózne, z drugiej dało mi to mocno do myslenia w kontekście siebie samej i spraw ważnych dla mnie. Dodatkowo ostatnio dużo czytam, słucham odnośnie mechanizmu motywacji w tym samo-motywacji.... a w sobotę byłam u swojej kosmetyczki i ona dorzuciła mi też do pieca, ale tak nie agresywnie, pozytywnie... i wuiem, że to wszystko to nie jest równiez nić odkrywczego...